Gdy po raz pierwszy się spotkaliśmy, a Olga z Mariuszem oprowadzali mnie wówczas po swoim ogrodzie, już na samo wyobrażenie poczułam ekscytację. Ślub na środku stawu? Tańce na drewnianym parkiecie , w namiocie? Hamaki i chill na trawie? To wszystko kreowało w mojej głowie piękny fotoreportaż, do szczęścia brakowało tylko oczywiście sprzyjającej pogody.
I tak też było- od rana żar lał się z nieba. Gdy zobaczyłam na żywo te wszystkie dekoracje i kwiatowe aranżacje, na myśl przyszły mi tylko dwa słowa- ślub marzenie! Na wsi, przy domku, we własnym ogrodzie.
Ceremonia zaślubin przebiegła na środku stawu, do którego wiodła drewniana kładka. Goście przyglądali się uroczystości znad brzegu, a po wszystkim przywitali nowożeńców fontanną oklasków i konfetti. Po poczęstunku w postaci pysznego obiadu oraz słodkości (które wypiekała sama Olga) nadszedł czas na tańce. Wszyscy świetnie się bawili, a szaleństwom na parkiecie nie było końca. W ciepłą noc, gdy upał już na dobre nam odpuścił, a Państwo Młodzi nareszcie byli uchwytni, bez zastanowienia porwałam ich na chwilę do ogrodu, aby stworzyć kilka romantycznych kadrów.